Nagłe objawienie! ;P
Kochani! Wydało się! Nagle, po wielu dniach nie dawania o sobie znaku życia, w końcu się objawiły! Co??? Mięśnie moich rąk! Po wtarganiu na poddasze wszystkich paczek styropianu (pomagałam dzielnie Mężowi), poczułam, że jednak je mam! Bolą jak cholera, ale SĄ! I dzięki ich sile styropianik leży sobie na naszym stryszku nad garażem - tam mu tynkowe chlapanie nie zagraża.
Wiem, wiem - obiecywałam, że w tym wpisie ujawnię naszych tynkarzy przy pracy, ale... w poniedziałek ich nie było (awaria betoniarki), we wtorek byli, ale ja miałam jakiegoś takiego lenia do robienia fotek, że normalnie samą siebie tym zdziwiłam, wczoraj na działkę nie pojechałam (po przedwczorajszej wichurze, która przepędziła nas z działki, zrobiło się dość chłodno, więc wykorzystałam gorszą pogodę na przywracanie naszego blokowego gniazdka do stanu "błyszcząco-idealnego"), a dziś? A dziś nie wiem, czy uda mnie się zajrzeć na działkę, bo... biegnę z życzeniami do mojej Kochanej Mamci! Ale będę się starała!
Z najnowszych nowości: udało nam się zakupić siatkę na ogrodzenie tyłu i boku działki - odkupiliśmy ją od znajomego, który wymienił sobie frontowe ogrodzenie z siatkowego na kute - cena, oczywiście, promocyjna! Półdarmo - można rzec Dzwoniliśmy do ekipy od posadzek - mamy im dać znać na tydzień przed planowanym rozpoczęciem wylewek. Dziś poznamy wycenę blachodachówki na nasz dach. Po raz kolejny mieliśmy dylemat: ja upieram się przy blachodachówce w kolorze brązowym, Radek chciałby czarną. Krakowskim targiem ustaliliśmy, że będzie bardzo ciemny brąz. Obyło się bez rękoczynów i rwania sobie włosów z głowy! Ciekawe, jak to wyjdzie cenowo - dziś się przekonamy. Zamówiliśmy też piasek kwarcowy - dostawa w czwartek, czyli dziś, po południu. Zakupiliśmy kolejną dostawę cementu - mówię Wam - lecą te tynki szybciej niż się spodziewałam - jesteśmy mile zaskoczeni! Oby nie przechwalić...
I wiecie co? Ściany są teraz takie inne: "ucywilizowane", dość gładkie, choć wciąż jeszcze przed docierką. Sprawdzaliśmy kontrłatą, czy są równe - wszystko jest ok. Póki co... (odpukać w niemalowane drewno: puk, puk!). Wszystko szybko dosycha - pogoda nam sprzyja (i znów odpukam: puk, puk!).
Chyba czas na jakąś wycieczkę do Leroya albo innej Castoramy A tak przy okazji: czy w takich dużych marketach budowlanych, po wybraniu konkretnych kafelków, można na miejscu poprosić o projekt łazienki?