Chociaż nie wiem, czy nie właściwiej byłoby nadać temu wpisowi tytuł Kuchenny nokaut. Pamiętacie, jak kiedyś pisałam, że mój Mąż podejrzewa, iż matka natura wyposażyła mnie w tzw. detektor wysokich cen??? Jeszcze chwila i sama zacznę w to wierzyć!
Aby wszystko było jasne - zacznę od początku:
Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami... eeee... dobra... chyba za bardzo się do "początku" cofnęłam! Rzecz o meblach kuchennych będzie oczywiście.
Scena pierwsza, ujęcie pierwsze: WIZYTA MEBLARZA NR 1
Dawno to trochę się działo - bo chyba ze 4 tygodnie temu - ale się działo Meblarz nr 1 jeszcze tego samego dnia, w którym robił pomiary chciał wysyłać projekt i wycenę. Oboje z Radkiem ostudziliśmy jednak jego zapędy. Powiedzieliśmy mu, żeby na spokojnie sobie wszystko obrysował, obmyślił, wycenił No! To tak mu się z tym zeszło, że cenę mebli (kuchennych, telewizyjnych, stołu i krzeseł, witryny do jadalni i szafy do wiatrołapu) podał nam... w miniony wtorek Wszystko (chociaż Radek nie pamięta, żeby gość wymieniał mu szafę) wycenił na 11.300 zł (w tym meble kuchenne 6.500 zł). Nie wiem niestety za co ta cena, bo... projektu jak nie było - tak nie ma, mimo, że Meblarz1 zapewniał, że niezwłocznie go dośle. W każdym bądź razie - cena baaardzo nam przypadła do gustu - tylko ten projekt jakoś dojść nie może, a płacić za kota w worku nie mam zamiaru!
Scena pierwsza, ujęcie drugie: WIZYTA MEBLARZA NR 2
Meblarz2 był u nas w piątek dwa tygodnie temu. W miniony wtorek - zaraz po rozmowie z Meblarzem1 na moją skrzynkę wpadł mail od Meblarza2 - z poglądowym projektem mebli kuchennych, niestety nie w kolorze, ale... wyobrazić sobie już można co i jak. Pooglądałam sobie tę czarno-białą wizję i - wprowadziwszy małe poprawki (barek "stoi" w złym miejscu i szafek za dużo "wisi" po prawej stronie) - odesłałam z podziękowaniem i prośbą o podanie konkretnej wyceny - no bo tu projekt był - ale ceny zabrakło. Dwa dni upłynęły pod znakiem ciszy. Aż tu wczoraj - telefon! Patrzę - dzwoni Meblarz2! Odbieram - mówi, że dzwoni, żeby podać cenę, czekam więc na konkrety A tu jakiś wstęp słyszę: No bo wie pani, trochę tych mebli jest... I montaż w to wliczony, i meble na gotowo...I to i tamto... A chciałaby pani całą kwotę poznać, czy za każdy zestaw mebli osobno? Przez głowę mi przeleciało, że... jakoś dziwnie ta rozmowa zaczyna się toczyć. Ale niezrażona, pełna wiary, że nie padnę, jak cenę usłyszę mówię: Panie kochany! Cenę ogółem poproszę! No! Chyba, że woli Pan, żebym za każdy mebel płaciła oddzielnie No to za chwilę usłyszałam, co chciałam: Meblarz nr 2 wycenił nam wszystkie meble na... 19.800 zł (w tym same meble kuchenne 10.300 zł!!! Spodziewaliśmy się, że Nr2 może być droższy od Nr1 (numeracja niczym u dra House'a), ale żeby różnica opiewała aż na 8.000 PLN??? Po chwili konsternacji, jak już doszłam do siebie i upewniłam się, że dobrze zrozumiałam - powidziałam Nr-owi 1, że skonsultuję to z Mężem i dam znać co i jak.
Co nam wyszło po konsultacjach? Ano to, że:
- Nr1 raczej jest skreślony. Mamy niestety wrażenie, że... ma problem z dotrzymywaniem słowa: skoro teraz czekam na projekt - to kto wie? Może potem będę czekać równie długo na jego realizację. Piszę "raczej", bo... cena jest kusząca.
- Nr2 ma wciąż szanse. Trzeba tylko do niego zadzwonić i zapytać się, skąd taka cena!
- Na wszelki wypadek spotkamy się z jeszcze dwoma nowymi meblarzami i poprosimy ich o wycenę
Cośmy wczoraj uradzili - dziś wprowadzliśmy w życie. Z samego rana zadzwoniłam do Nr-u 2 i - upewniwszy się najpierw, że na pewno nie śpi - powiedziałam mu wprost, że nastawiliśmy się na współpracę z nim, ale... cena nas dość mocno odstraszyła. I zgadnijcie czego się dowiedziałam? Skąd ta niebotyczna cena się wzięła, no skąd? Ano stąd właśnie, że ja chyba rzeczywiście w ten detektor cały wyposażona być muszę! Nie mam zbyt dużego doświadczenia w wybieraniu materiałów, z których powstać mają nasze przyszłe meble. Dostałam wzory frontów, oklein, blatów, szkła i uchwytów - to sobie wybrałam to, co mi w oko najbardziej wpadło. Radkowi się też podobało (bo i tu zgodni byliśmy), więc jakoś nie przyszło mi do głowy, żeby o cenę tego, co wybraliśmy, pytać... I co dziś słyszę? Nr2 mówi mi, że z tego "kwadryliona" wzorów, które do nas przywiózł, w każdej dziedzinie wybrałam wzór jaki??? Ano NAJNOWSZY I NAJDROŻSZY!!! I to stąd właśnie taka cena się wzięła. Essssszzzzz... przeklęty detektor... Myślicie, że mam go w standardzie? Czy rodzicie moi wzięli tę opcję "za dopłatą"???
Finał jest taki, że... w środę będę znów umawiać się z Nr-em 2. Przyjedzie, żebyśmy wybrali coś z "nienowości". Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Jutro jedziemy do Nr3, więc macie szanse na przeczytanie Trzeciego ujęcia sceny pierwszej
Kochani! Skoro Nr2 przesłał projekt - to go sobie zamieszczę. Nie jest co prawda tak profesjonalny, jak projekt lapisowej kuchni Magdy z blogu "musuly", ale układ mebli na nim widać. Naniosłam an niego swoje poprawki:
- barek został "ustawiony w złym miejscu - powinien przylegać prawym bokiem do szafki z przeszkleniem, która powinna być jakby jego "nadstawką" czy "przedłużeniem". Tu, gdzie stoi na rysunku w realu jest ścianka na luksfery. Ponadto na prawym boku barku ma nie być żadnych drzwiczek
- szafki wiszące na prawej ścianie jakoś mi się nie widzą... chyba ich za dużo... zrezygnowałabym z nich na korzyść zupełnie prostych szafek
- zmiany zaznaczyłam na czerwono, dodatkowo oznaczyłam sprzęd w zabudowie - oto "legenda": L - lodówka, Z - zmywarka (Nr-owi 2 zmieściła się 60-tka, Nr 1 powiedział, że 45 i ani centymetra więcej), M - mikrofala, P - piekarnik.
Już jakiś czas temu znalazłam pewną kuchenną insiprację, która przypadła do gustu również mojemu Mężowi. Zamieszczę je tu, dla wyjaśnienia jaką kuchnię "widzę" w naszym domu. Jeśli ktokolwiek uzna, że naruszyłam tym jego prywatność proszę o informację - zdjęcia zostaną usunięte. W każdym razie - ta kuchnia wzbudziła mój zachwyt!
Widok od strony salonu (u nas w miejscu słupka z piekarnikiem i mikrofalą byłaby lodówka, obok lodówka małe cargo i nad nim półki na wino - tak jak w czarno-białym projekcie):
Widok na prawą stronę kuchni (spod ściany między kuchnią a wiatrołapem (Lapisowcy wiedzą, o której ściance piszę), która u nas będzie "pusta" (w miejscu lodówki ląduje piekarnik i mikrofala, zamiast widocznego okapu - podszafkowy):
Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko prosić Was o trzymanie kciuków, za to, coby moje kuchenne marzenia nie zostały pogrzebane pod ceną, której nie będziemy mogli zaakceptować