Piątkowe pracusiowanie i sobotnie przyjemności! :)
Piątek upłynął oczywiście pod znakiem ścianki na luksfery. Moje narzędzia pracy prezentowały się tak:
Radek przybił szary papier do ścianki:
A potem jego miejsce na drabinie zajęłam oczywiście ja, uzbrojona w czarny marker (który to ostatecznie zastąpił szybko tępiący się ołówek). Odrysowałam sobie wzór ze ściany na papier:
Następnie w ruch poszły nożyczki i tak oto powstał "wykrój na brzuszek":
Nasz wzór szybko zawisł na ściance:
Teraz już poszło łatwo - szybciutko odrysowała drugi "brzuszek":
Narysowałam i - za zgodą Męża oczywiście - oddaliłam się z miejsca budowy. Radek przez ten czas szybko chwycił za piłę i wyciął ściance "brzuszki". Po powrocie moim oczom ukazał się taki oto widok:
W niektórych miejscach trzeba będzie wyrównać "brzuszek" zaprawą - ale to tak naprawdę już sama przyjemność i - można powiedzieć - "budowlany zabieg kosmetyczny" Najważniejsze już zostało zrobione! I wiecie co? Mnie też się wydaje, że z dwoma "brzuszkami" jest fajniej!
W sobotę postanowiliśmy dać sobie chwilę wytchnienia i - korzystająz z okazji, że nie ma u nas żadnej ekipy - urządziliśmy ognisko, na które zaprosiliśmy moich Rodziców. Towarzyszyła nam nasza wierna sunia-weteranka (dwanaście lat już ma, staruszka moja), Kaja.
A wieczorkiem zostaliśmy sobie sami, grzaliśmy się w cieple żarzącego się ogniska i siedzieliśmy tak zasłuchani w wieczorny koncert świerszczy i żab, zapatrzeni w nasze miejsce na ziemi... razem...
Dziś obudził nas - niestety - deszcz Spojrzałam w kalendarz i wszystko się wyjaśniło: dziś "zimna Zośka" - przesąd mówi, że w dniu imienin Zofii zawsze jest zimno i deszczowo. No - to by się zgadzało... Pojechaliśmy na działkę później niż mieliśmy w założeniach - pogoda nie zachęcała do tego, żeby trzymać się planu. Radek porobił sobie zdjęcia wszystkich kabli i rur w naszym domu, w tym czasie ja i Tata powynosiliśmy wszystkie drobne rzeczy z domu do garażu, bo przecież jutro wielki dla nas dzień - wchodzi ekipa od tynkowania!!! Radek został jeszcze na działce - musi dopilnować ostatnich szczegółów - mnie natomiast deszcz wygonił z naszych włości i dlatego siedzę teraz i kończę dla Was dzisiejszy wpis!