Kropka nad "i" - czyli ostatni wpis. KONIEC :)
Kto nas czytywał ten wie, jak wiele radości dawało nam budowanie naszego wymarzonego domu. Kto nie wie - zapraszam do lektury Zaczęliśmy w sierpniu 2010 roku. Z każdym pustakiem, z każdą taczką wylanego betonu byliśmy bliżej zamieszkania w swoich czterech kątach I w końcu ta chwila nastąpiła Z przyjemnością pakowałam do pudełek cały nasz dobytek zgromadzony na 18 m2 gniazdka, które wynajmowaliśmy przez 4 lata. Do Lapisa wprowadziliśmy się dokładnie 17. grudnia 2011r. Nie sami. Wprowadziliśmy się z Nowym Życiem - naszym Synkiem, który wówczas był malusią Fasolką Początki były trudne, wielu rzeczy w domu brakowało, podwórko wołało o pomstę do nieba. Przez te dwa i pół roku od tamtego czasu wciąż i wciąż dopieszczaliśmy nasz domek Od chwili przeprowadzki udało nam się postawić ogrodzenie, położyć kostkę i podbitkę, wyrównać teren i posiać trawę (choć do zielonego "dywanu" wciąż jeszcze jej trochę brakuje ), wykończyć cały parter (no dooobra, została jeszcze spiżarka - mój aktualny priorytet ), posadzić troszkę roślinek z przodu domu, zapewnić metamorfozę salonowi, który w końcu wygląda tak, jak powinien (czyt. moje panieńskie meble ustąpiły miejsca stołowi, krzesłom, narożnikowi i witrynom ). Góra jest zamknięta. Na razie. Ale w głowie powoli rodzi się plan. W bólach - póki co - bo kaska potrzebna do jego realizacji, ale przecież damy radę. Kiedyś. Bo jak nie my - to kto! No i zostaje jeszcze podwórko za domem - które powolutku się porządkuje. Aktualnie pozbywamy się blaszanych garaży. W przyszłym roku bierzemy się za ucywilizowanie tego miejsca. Potrzebujemy wiaty. I placu zabaw dla Michasia. I miejsca pod basen, które wiosną, jesienią i zimą będzie robiło za miejsce na ognisko Kolejne marzenia, które zamierzamy sobie spełnić - a co!
Nasz blog był moim oczkiem w głowie. Przez kilka lat poświęcałam mu każdą wolną chwilę, dokładnie opisywałam co się dzieje na budowie, dzieliłam się swoją radością i dumą z budowania Blog dał mi garstkę wirtualnych Przyjaciół, z którymi mam kontakt do dziś Odkąd zamieszkaliśmy - dom pisze dalszy ciąg swojej historii, której już nie będę tutaj przedstawiać - jej miejsce jest w domowych albumach Nie żegnam się z blogowaniem z żalem, wręcz przeciwnie - w końcu dojrzałam do tego, żeby powiedzieć Wam "Do widzenia"
A teraz apel! Piszcie swoje blogi, cieszcie się ze swoich osiągnięć budowlanych - nawet z tych najmniejszych! Zapisujcie wszystko na bieżąco - blog będzie wtedy naładowany Waszymi emocjami, pozytywną energią! Niesamowite jest widzieć, jak rośnie DOM!!! Wiedzieć, gdzie leży jaka rurka, gdzie jest jaki kabelek, gdzie cegła, a gdzie pustak Te zimne mury, beton, stal i drewno zamienią się w najpiękniejsze dla Was miejsce na ziemi Miejsce, które będzie Waszą przystanią i odskocznią od całego tego zwariowanego świata! Gdyby ktoś dziś zapytał mnie, czy warto było blogować - bez dwóch zdań odpowiedziałabym, że a i owszem, warto! Dziś blog jest dla nas wspaniałą pamiątką. Naszą historią, którą będziemy mogli kiedyś pokazać dzieciom. Zwłaszcza, że - jakiś czas temu - nasze mądre dziecko bardzo sprytnie popsuło nam dysk, na którym mieliśmy zgromadzone wszystkie zdjęcia od 2005 roku (no co - partycję sobie Dziedzic nadpisał: "Rodzinkę.pl" sobie nagrał ). Nic to - wciąż nie tracę nadziei, że jednak znajdzie się ktoś, komu za normalne pieniądze uda się choć część zdjęć odzyskać Blog - jak się okazuje nieoceniony - pozwolił nam zachować najważniejsze zdjęcia z budowy Dlatego właśnie mam nowy plan - od teraz każdą wolną chwilę będę poświęcać na zebranie treści bloga i wydrukowanie jej w wersji papierowej. Takiej "kroniki" sobie życzę. I Wam też! Trzymajcie się cieplutko! I realizujcie marzenia! Zostawiamy Was z najświeższą i ostatnią porcją zdjęć :* :* :*
Sylwia, Radek i Michaś, czyli "romanosie"