Michasiowe królestwo!
Stało się! Od wczoraj nasz Dziedzic urzęduje w swoim pokoiku! Znaczy się: eksmisja z sypialni nastąpiła! Pierwsza noc już na nami: brzebiegła bez zakłóceń: Michasio spał nieprzerwanie od 21:00 do 07:00 (odpukać w niemalowane)! Dzielny mały mężczyzna!!!
A z pokoikiem było tak: najpierw - traktowany po macoszemu - pełnił rolę naszej graciarni. W maju ubiegłego roku graty "wyprowadziły się" na poddasze, pokoik nabrał barw i... robił za suszarnię, pokój komputerowy i pokój "rzeczy, które nie mają swojego miejsca" (znaczy się - taka mini-graciarenka). Wczoraj... przeszedł kolejną metamorfozę. Dziadkowie zabrali Michasia na cały dzień do siebie, a my uwijaliśmy się, jak pszczółki, żeby zdążyć ze wszystkim do wieczora. Hmmm... chyba trochę zapomniałam, jak się bloguje, bo... nie zrobiłam zdjęcia przed wyniesieniem z pokoiku niepotrzebnych rzeczy. Pierwsze zdjęcia będą więc dokumentowały jego stan już w trakcie naszych działań - było tak:
Zamontowaliśmy rolety i żyrandol-kokon (tymczasowy, czekam, aż mnie coś na kolana powali i nie chcę teraz kupować nic na siłę), powiesiliśmy firany (jeszcze coś na zasłonki muszę upatrzeć), wstawiliśmy łóżeczko, urządziliśmy kącik zabaw, ponaklejaliśmy naklejki, powiesiliśmy cudeńka nad łóżeczkiem (teraz metryczka od Romeczki zajęła w końcu godne miejsce!!!), rozłożyliśmy dywan i... ufff... wreszcie chwila wytchnienia! Pokoik jest teraz kolorowy, radosny i wesoły - tak samo, jak jego właściciel! Spójrzcie sami:
Najmniej zadziało się na tej ścianie - kucyki nie wymagają póki co towarzystwa W przyszłości mam zamiar postawić tu stolik i krzesełko - najlepiej MAMUT z IKEA - oczyma wyobraźni już widzę, jak Michasio będzie przy nim siedział i zawzięcie rysował coś kredkami
Echhh - fajnie jest urządzać pokoik dla takiego maluszka, który sam jeszcze nie upiera się przy Spidermanach, Zig-Zag McCqueen'ach i innych typowo facetowych rzeczach... Jeszcze można pozwolić dojść do głosu jakimś słodkim zwierzaczkom Ciekawe, co będzie potem???
Wczoraj Michaś - po powrocie od Dziadków (którzy oczywiście zapewnili mu całą moc atrakcji) - nie miał siły na buszowanie po swoich nowych włościach. Wyraził tylko swoje zdumienie przeciągłym: "Yyyyyyyy" na wdechu, zjadł kaszkę, wykąpał się i... poszedł spać
Za to dziś... dziś od rana śmiga po całym pokoiku i cieszy się, jakby doskonale zdawał sobie sprawę, że to wszystko właśnie dla niego!
Teraz mam nadzieję wziąć się za spiżarkę, w której aktualnie dziada i baby już tylko brakuje. Chciałabym któregoś dnia znów wydelegować Michasia do Dziadków, złapać za wałek i pomalować ściany w spiżarni. Wtedy można by było wyposażyć ją w jakieś półki i ten cały majdan, który aktualnie zalega na podłodze, w końcu posegregować, poukładać, uporządkować. A na koniec - wykafelkować podłogę, ale to dopiero po tym, jak kafelki SIĘ położą w garażu. Tzn. Mąż musi przyłożyć do tego swoją rękę
Tymczasem byłoby na tyle, Kochani Do poczytania wkrótce - mam nadzieję, że tematyka kolejnego wpisu będzie spiżarniowa!!!