Ruukki Finnera i luksfery
Właśnie wróciłam z występu kabaretu Ani Mru Mru (dotrzymywałam towarzystwa mojemu Tacie) i w dobrym humorze zasiadłam do stworzenia nowego wpisu Nie wiem, czy jutro - z bólem mięśni brzucha (a tak! Mam i takie - czasem się "przypominają", choć "kaloryfer" to to nie jest) od salw śmiechu - dałabym radę to uczynić A zresztą - pewne rzeczy nie mogą czekać!
W piątek wieczorem na własne oczyska mogliśmy oglądać naszą blachodachówkę Okazało się ponownie, że mam chyba zbyt wybujałą wyobraźnię: wydawało mi się, że tej blachy to będzie tyle, że pół podwórka zagraci naszemu dekarzowi, a tu... skromniutko - jedna jedyna paleta! Dekarz zapewnia, że na cały dach wystarczy, więc... nie pozostaje mi nic innego, jak zawierzyć specjaliście! O! Tak sobie leżakuje, leń jeden:
To pudełko na samej górze, to nasz wyłaz dachowy. A tu - małe zbliżenie
Na tym zdjęciu widać, jak Inwestor czule głaszcze swoje nowiuśkie rynny - z przejęcia aż mu się ręce porozmazywały!
Kolor - jak widać - dość ciemny. Określiłabym go jako: już nie brązowy, ale jeszcze nie czarny.
Wczoraj moim oczom ukazała się biała kuchnia z szarym pasem przygotowanym pod płytki! Kurka! Kuchnia zaczyna wyglądać jak kuchnia!
No a dziś przyszedł czas na moje "cukiereczki". Nic nie będę pisać - niech zdjęcia mówią same za siebie. Napomknę jedynie, że gdy to zobaczyłam to najpierw zaniemówiłam (uwierzcie na słowo: nie mam zwyczaju zapominać jęzora w gębie, więc "zaniemówienie" w moim przypadku wskazuje na całkowite oczarowanie, w skrajnych przypadkach - zdziwienie do potęgi entej), a potem zaczęłam skakać z radości - uśmiech musiałam mieć chyba dookoła głowy! Tadaaaaaammmmm:
Od strony kuchni luksfery będą schowane - mają robić za ozdobę salonu i kącika jadalnego Teraz czekam na paski ledowe - ciekawe jak to będzie, gdy moje "landrynki" zostaną podświetlone???
Na dziś to wszystko! Spokojnej nocki życzę!!! Ja mam w planie spać jak zabita - a co! W przyszłym tygodniu zamierzam naładować akumulatorki. Mąż skutecznie mi to umożliwił i zabiera mnie nad morze, także ten... będę miała przerwę w nadawaniu! Ale dopiero od środy, więc... może jeszcze coś tam skrobnę na blogu!