Kable, puszki, esy - postępy elektryczne!
W piątek nasz hydraulik obwieścił, że z kanalizacją koniec - teraz przyjdzie czas na prace nad rurkami mającymi za zadanie doprowadzać nam wodę. Podobno pracy przy tym mniej. Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego, że hydraulik ma tyle kucia w ścianach! Ciągle słychać tylko wiertarkowe "wrrrrrr"! A oto i część naszych rurek: w niektórych miejscach kute były ściany...
... w innych doszły do nich podłogi
A to rura kanalizacyjna w górnej łazience:
Jak pamietacie, nasz Lapisek został poszerzony. Dzięki temu powiększły się nam (między innymi) obie łazienki: i dolna, i górna. Gabaryty górnej łazienki mile mnie zaskoczyły - zobaczcie sami (Tata - jako jeden z najbardziej zorientowanych w tym "co, gdzie, jak i po co" robi za mojego przewodnika):
Powyższe zdjęcie robione jest z perspektywy wnęki na prysznic: Tu, gdzie leży żółta folia jest miejsce na półogrągłą wannę. Na ścianie po prawo będą dwie spore umywalki, ściana po lewo zostanie zapewne wyposażona w jakieś szafki na przybory łazienkowe (jak najmniej rzeczy chcę mieć na zewnątrz - dość z "kurzołapkami").
To zdjęcie robione jest z persektywy miejsca na wannę. Widać na nim wnękę na prysznic. Na ścianie kominowej będzie stał "tron", po lewo - umywalki. Spora ta nasza górna łazienka - tego naprawdę się nie spodziewałam! Miłe zaskoczenie, przyznaję!
No dobra! Teraz czas na zagadnienie tytułowe: elektrykę! Jeszcze w piątek na naszych ścianach widać było takie bazgrołki:
Wczoraj w miejscu naszych oznaczeń pojawiły się dziury na puszki:
Kable opanowały wnętrze naszego Lapiska - wiją się po ścianach, na szczęście równiuśko, jak spod linijki:
Praktycznie cały parter jest opleciony przez kable. Został tylko mały pokoik, spiżarka, schody i poddasze. Eletrycy to uwijające się trio. Gdy wczoraj przyjechałam na budowę zastałam każdego z nich stojącego na drabinie w innym pomieszczeniu. Radek przedstawił mnie w taki sposób: "Przywiozłem tę panią, która w razie czego, będzie na Was krzyczeć". Mówię Wam, jakie mieli miny! Szybko wyjaśniłam im, że wcale nie jestem taka straszna, jak mnie Małżonek Szanowny przedstawia! Ale krzyczeć też potrafię - jak trzeba! Panowie przewidują, że wtorek będzie ostatnim dniem ich pracy u nas (tak, tak, będą pracować w trzeciomajowe święto). NA 10 maja mamy zaplanowany montaż "okablowania ochroniarskiego". Także najbardziej realny termin wejścia tynkarzy to 16 maja - a to oznacza dwa tygodnie obsuwy.
O poczynaniach "ogródkowych" do poczytania na www.romanosie.zieloneblogi.pl
Zapraszam!!!