Jestem, jestem, Dziewczyny!!! :D
Izulka i Uleńka wezwały mnie do odzewu, więc teraz właśnie odzew następuje! Przyczyny mojej nieobecności są nieprzyzwoicie prozaiczne: to wina cudnej, letniej pogody, która nas rozpieszcza (i oby tak dalej)!!! Codziennie rano, gdy zaspana wstaję z łóżka, obiecuję sobie, że dziś po pracy nie jadę na działkę, tylko zostaję w naszym gniazdku, robię najpotrzebniejsze rzeczy, a potem mam czas na blogowanie. I codziennie moja obietnica pozostaje niespełniona - bo zwykle wsiadam do samochodu i gnam do tego naszego miejsca na ziemi - jak oszalała, jakbym miesiąc już tam nie była! Zdjęć porobiłam tyle, że zastanawiam się teraz, ile czasu zajmie mi ich posortowanie, ocenzurowanie i wybranie dla Waszych oczu tych najlepszych. Drugą przyczyną mojej nieobecności w ostatnim czasie, było to, że... postanowiły o sobie przypomnieć moje nerkowe dolegliwości, które skutecznie sprowadziły mnie do pozycji leżącej, tudzież półsiedzącej - i tak przez niemalże tydzień. Sami rozumiecie, że w ten sposób i z towarzyszącym bólem, wcale nie jest łatwo dodawać wpis - zwłaszcza optymistyczny!
W każdym razie: teraz będzie bez zdjęć, ale... mamy pierwsze bieluśkie pomieszczenia w naszym domku! Pokoje od razu "wróciły" wizualnie do swoich poprzednich rozmiarów! O perypetiach tynkowych napiszę w kolejnym wpisie. Ponadto wybraliśmy - konkretnie, ostatecznie i nieodwołalnie - profil i kolor blachy - o szczegółach potem. Dziś wybieramy się do sklepu z drzwiami, żeby nam zrobili pomiary i wycenili drzwi wewnętrzne - w sumie warto być zorientowanym co i jak, nie? No i za parapetami też wypadałoby się już rozglądać...
Z ręką na sercu przyrzekam, że zaglądam na Wasze blogi, podczytuję, chociaż komentarzy nie zostawiam. Będę starała się bywać tu tak często, jak kiedyś!!! Słowo harcerza!!!