Trochę o niedzieli... :)
Dlaczego dopiero dziś? Bo wczoraj nie mogłam dodać zdjęć - no tak to jakoś dziwnie chodziło, że... straciłam cierpliwość i dałam sobie spokój
Teraz zrobiłam sobie kawkę, ukroiłam kawałek ciasta i usiadłam przed komputerem. A wszystko to w ramach relaksu oczywiście!
Na pierwszy rzut idzie nasz rozszalowany przez Tatę balkon. Wielkie dzięki za pomoc, Tato!!!
Tutaj widać naszą drugą murłatę - tę od frontu budynku:
Murłata wystaje 80 cm za mur:
I jeszcze zbliżenie na śruby:
Radek złapał za szczotkę - ulicówkę i pozmiatał... wodę z poddasza
Potem wziął do ręki piłkę i piłował tubę od filaru tarasowego. Potrzebujemy kawałka tuby, żeby "dolać" jeszcze trochę betonu i w ten sposób trochę podnieść filar. Nie chcemy kupować nowej tuby, bo i tak i tak trzeba by było pociąć ją na dwa krótkie kawałki a reszta poszłaby do wyrzucenia.
A wiecie co to jest?
Moja radosna twórczość, czyli taras z lotu ptaka patykiem pisany Są schodki i filary, stolik krzesełka i leżak! I nawet jakieś roślinki! Mam nadzieję, że "widzicie" to wszystko!
Mieliśmy wczoraj gości! Na tej fotce są ci bardzo mile widziani, czyli moi Rodzice Tutaj Tata "rysuje" przed Mamą wizję schodów
A tutaj widać tych mniej lubianych. Nazwałam je "Gadzisławami" Trochę cieplej się zrobiło i od razu to sześcionożne tałatajstwo się rozpanoszyło! Dobrze, że zoom w aparacie duży, to nie musiałam blisko podchodzić, żeby cyknąć fotkę paskudom!!!
No i najnowsze zdjęcie: fotka z dziś cyknięta mężowskim telefonem! Nasze krokwie (a raczej ich część) zostały postawione "do pionu"! Prace znacznie przyspieszyły i nasz dach naprawdę zaczyna powstawać!!! Jutro postaram się zrobić więcej zdjęć!