Schody - odsłona druga
Jestem mega usatysfakcjonowana! Czemu??? Hmmm... przewidywaliśmy, że montaż drewna na schodach zajmie p. Jankowi jakieś dwa tygodnie. A tu mega zaskoczenie, mega niespodzianka: p. Janek zaczął pracę w ubiegły wtorek ok. 13:30, a skończył... w sobotę ok. 17:30!
Chylę czoła, bo pracował codziennie od godziny 06:00 do... 20:00! Ja nie wiem, czy dałabym radę po takiej dniówce ręką i nogą ruszyć!
Okładanie rozpoczęło się od pierwszego stopnia:
Kiedy łuk został ustalony i docięty - kolejne stopnie poszły gładko Aż do schodów zabiegowych, które wymagały większej uwagi
Ale i z tym p. Janek sobie poradził:
Tutaj - tuż przed finiszem:
Cała sobota przebiegła bardzo pracowicie: podczas, gdy p. Janek "siedział" na schodach - Radek z Teściem zajęli się korytarzykiem. Jego ściany najpierw zostały delikatnie przetarte papierem ściernym - to po to, żeby spadły z nich drobinki piasku kwarcowego:
Potem Teść malował na biało sufit i położył pierwszą warstwę farby na ściany, Radek położył drugą - w korytarzyku zagościł Kogel-Mogel - dał bardzo słoneczny efekt
Po tych "zabiegach" korytarzyk wygląda tak - jeszcze tylko futryny przy drzwiach do sypialni i pokoju Michasia trzeba umieścić na swoich miejscach
A teraz znów o schodach P. Janek wyjechał - reszta prac schodowych w rękach mojego Męża. Wczorajszy wieczór spędził na kładzeniu szpachli:
Na dzień dzisiejszy schody nabrały takiego wyglądu:
Jeszcze docieranie, szlifowanie, lakierowanie (które najprawdopodoniej skaże mnie na banicję - będę musiała się na czas lakierowania gdzieś wynieść, żeby smrodu nie wąchać). No i barierka - realizacja w przyszłości, mam nadzieję, że nie bardzo odległej
Podsumowując: drewno na schody położone, dom posprzątany (no dooobra - jeszcze trzeba wypucować okna i drzwi, ale kurzu się pozbyliśmy), dalsze prace zaplanowane. Teraz mogę spokojnie odpoczywać!
A obok mnie - Luśka, oczywiście!
Spójrzcie tylko, jakie to pozycje przyjmuje śpiąc obok mnie, gdy robię wpis
I jak tu nie kochać tego kawałka futra???
Komentarze