Pierwszy wpis...
... z Lapisowych pieleszy! No! Umówmy się - "pielesze" to zbyt dużo powiedziane - do efektu domowej przytulności jeszcze trochę (czyt. "dużo") brakuje, ale mam nadzieję, że między Świętami a Nowym Rokiem uda nam się ten sajgon w końcu ogarnąć, a wówczas domowa, ciepła atmosfera zagości u nas na stałe
Mieszka się cudnie - cisza, spokój - tylko od czasu do czasu piec sapnie ciut głośniej albo w nocy coś się na poddaszu przewróci W końcu czuję, że tak na milion procent jestem u siebie! Po głowie chodzi mi mnóstwo pomysłów, jak te nasze Lapisowe wnętrza zaaranżować, żeby nadać im jakiś miły, przytulny charakter. Powoli wszystko zacznę wcielać w życie - żeby tylko czasu i sił wystarczyło, bo póki co to z tymi siłami różnie bywa - teraz na przykład walczę z kaszlem, katarem, bólem głowy i stanem podgorączkowym, którzy to wieczorem w gorączkę przechodzi. Obecnie siedzę pod kocem, z laptopem na kolanach i kubkiem parującej herbaty z cytryną, miodem i malinami u boku.
Zdjęć na razie nie będzie, bo nie chce mi się nawet po aparat ruszyć Ale za to napiszę Wam, co udało nam się zrobić:
- mamy rolety wewnętrzne, na razie tylko w oknie tarasowym, ale montowane własnoręcznie przez mojego Męża. Wkrótce nowego wyglądu nabiorą okna w kąciku jadalnianym, kuchni i sypialni
- w końcu mamy też klamki i to we wszystkich drzwiach! Do przedwczoraj chodziliśmy z jedną klamką w dłoni i wtykaliśmy ją w te drzwi, które chcieliśmy otworzyć Potem trzeba było pamiętać o tym, żeby rzeczoną klamkę wyjąć i przełożyć na drugą stronę drzwi, zanim się je od tejże strony zamknie - klamki rzecz konieczna, mówię Wam! W normalnych warunkach wcale się o nich w ten sposób nie myśli, prawda?
- Bartek i p. Andrzej zabudowali nam płytami k-g wejście na poddasze - a to oznacza, że teraz na schody wchodzimy przez karton-gipsowe drzwi, że nie wieje nam z góry i się nie kurzy - rozwiązanie tymczasowe, ale bardzo praktyczne
- przedwczoraj p. Meblarz zamontował nam meble kuchenne, ale ponieważ kwestia ta wymaga oddzielnego wpisu - szczegóły zdradzę później - zaznaczam, że bez baboli się nie obeszło i wczoraj prawie do łez mnie poczynania p. Meblarza doprowadziły - dziś ostateczna przeprawa z nim - oj potańczę sobie, potańczę!
- światło mamy na "kabelki", które ze sobą "stykamy", gdy chcemy, żeby nastąpiła jasność Mamy zamontowane całe trzy gniazdka, do których to podpięliśmy przedłużacze, żeby było gniazdek więcej i żeby można było chociażby laptopa podłączyć. Osprzęt już wybrany, trzeba tylko w wolnej chwili (których mało ostatnimi czasy) policzyć ile czego nam potrzeba i złożyć zamówienie
- walka z kurzem stoczona i... wygląda na to, że wygrana! Teraz co prawda znów podłogę muszę myć, bo meblarze nakurzyli, ale przy podłogówce schnie ona tak szybko, że... takie mycie to sama przyjemność. Chciałam zaznaczyć, że ma w tym swój udział także Bartek, który po każdej robocie zamiatał i mył - dzięki temu walka z kurzem jest teraz dużo łatwiejsza
- aaaaa! No i Internet, jak widać, mamy! Od trzech dni, ale wcześniej nie miałam siły, żeby przed mointorem zasiąść i coś skrobnąć. Za to nie mamy podłączonego telewizora i... wcale mi go specjalnie nie brakuje
- meble sypialniane wciąż w paczkach na złożenie czekają - po świętach Radek się nimi zajmie; mały pokoik zastawiony - pod sam sufit niemalże - kartonami z naszym dobytkiem - do dziś w głowę zachodzę, gdzie ja to wszystko na tych naszych 18 metrach trzymałam! A jeszcze drugie tyle czeka na przywiezienie od Rodziców! Człowiek to jednak coś z chomika ma, że tak ciuła, zbiera i zapasy robi!
Kochani! Mimo całego tego zamieszania, rozgardiaszu, wielu brakujących jeszcze rzeczy - nie zamieniłabym tego czasu na żaden inny! Tak jak napisałam powyżej: w końcu jesteśmy tak naprawdę u siebie! Tu jest nasz DOM, taki wymarzony, wyśniony, o którym marzyliśmy od dawna! Niektórzy z Was, po przeprowadzce, mieli wrażenie, że są na wakacjach i zaraz będą musieli z nich wracać - mnie taka myśl nawet przez chwilę nie przeszła przez głowę - bo ja dobiłam właśnie do swojego portu, tu zakotwiczam i zostaję na zawsze! Sentyment do dawnego gniazdka jednak pozostał - czasem specjalnie przejeżdżamy nieopodal "naszego" bloku, żeby zerknąć, czy w "naszych" oknach świeci się światło
Ten czas jest dla nas magiczny - wiele "nowego" w naszym życiu ma miejsce. Czekają nas pierwsze święta w Lapisie. Dziś jedziemy po choinkę - ozdoby, które na niej zawisną już czekają na swój moment. Te święta będą dla nas niezapomniane.
W tym miejscu pragnę Wam złożyć najserdeczniejsze, płynące z głębi serca Bożonarodzeniowe życzenia! Niech te Święta i dla Was będą wyjątkowe, magiczne i białe! Życzę Wam wielu radości i wzruszeń przy świątecznym stole. Rodzinnych spotkań przy opłatku! Wielu smakołyków na stołach! Uśmiechu, pogody ducha i wielu, wielu sił, które pozwolą Wam spełnić Wasze marzenia - zwłaszcza te najskrytsze!
Wszystkiego, co najlepsze z okazji Świąt Narodzenia Pańskiego! :* :* :*