Metamorfoza kotłowni
A raczej sam jej początek Dziś kotłowniane ściany zaczęły przystrajać się w kafelki. Kto się do tego przyczynił? Mój Mąż we własnej osobie! I on postanowił zostać bohaterem w swoim domu! Ściany zostaną wykafelkowane gresem, który jest odporniejszy na wszelkie uszkodzenia niż glazura - a wiadomo - w kotłowni niejedno dziać się może! Po co się potem denerwować, że płytka trzasnęła? No dobra - to teraz czas na krótką, ale treściwą relację zdjęciową!
Pierwszy pasek płytek już prawie położony:
Mój Mąż i jego nowe zabawki...
... oraz pełna precyzja i skupienie w działaniu
Jutro zapowiedziałam, że osobiście przyjadę ocenić postępy prac, a jeśli uznam, że są zadowalające - przygotuję jakąś nagrodę za pracowitość!
W czasie, kiedy mój Małżonek działa w kotłowni, Teść dopieszcza ściany w części dziennej Lapisa. Co znaczy w tym przypadku "dopieszcza"??? Ano nic innego, jak przeciera ściany papierem ściernym w celu zrzucenia z nich jak największej ilości piasku kwarcowego. I jak tak sobie teraz na to wszystko patrzymy, to wydaje mi się, że... zrezygnujemy z gipsowania... Ściany nie wyglądają tak źle, jak nam siępierwotnie wydawało. Złudzenie nierówności sprawiał głównie przylepiony tu i tam piasek... Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze na pewno upłynnimy na jakiś inny cel