Parapety wewnętrzne
Przyszedł w końcu czas na montaż parapetów wewnętrznych Ci z Was, którzy zaglądają na nasz blog od jakiegoś czasu na pewno pamiętają nasze - a zwłaszcza moje - parapetowe rozterki. To, co mi się podobało - miało cenę z kosmosu To, co miało cenę, która nie zwalała z nóg - nie przypadło mi do gustu... Końcem końców mieliśmy zamawiać parapety u faceta, który samodzielnie zajmuje się ich produkcją. Ale tak jakoś nam długo z tym zeszło, ciągle mieliśmy nie po drodze, zwlekaliśmy i zwlekaliśmy, aż w końcu - po rozmowie z Bartkiem - zdecydowaliśmy się jednak na parapet grubości 3 cm w starym, dobrym Boticcino Trochę obawiałam się, jak też ten beżowy odcień będzie wyglądał przy białych oknach, ale... efekt pozytywnie mnie zaskoczył! W sumie jak tak teraz o tym myślę, to przecież niewiele osób zwraca uwagę na to, jakie kto ma parapety w domu! Patrzy się na kolor ścian, firanki, no - może jeszcze na kwiatki i doniczki stojące często na parapetach. A skoro tak - to nie ma się co nad tym roztkliwiać i już! Aż sama się sobie dziwię, że tyle czasu straciliśmy na ich wybór - jakby to rangę życia i śmierci miało niemalże! Efekt tego wszytkiego jest taki, że dwa parapety są już zamontowane, a kolejne dwa czekają jeszcze na swoją kolej
Parapet w jadalni...
...oraz w pokoju przyszłego Dziedzica
Z innej perspektywy wygląda tak:
Tutaj Radek z Bartkiem przygotowują miejsce do montażu parapetu w dużym oknie naszej sypialni na dole:
"Tyłek" domu już prawie skończony - pozostała drobna kosmetyka - przodek wciąż czeka na drzwi:
A co na dachu? A raczej nad nim? Przyjrzyjcie się zdjęciu powyżej - widzicie taką pionową kreskę nad dachem? Ta kreska to żeliwna sztyca, którą Radek przymocował po to, żeby lokalny dostawca mógł zamontować antenę do radiowego odbioru Internetu:
To niewielkie, białe coś - zapewni nam "kontakt z bazą" - także odwyk od blogowicy mi nie grozi!
Aha! Jeszcze jedna ważna sprawa! Mieliśmy dziś bardzo miłych Gości! Marcia, Łukasz! Polecamy się na przyszłość!!! :*