Tyle nam się udało...
...zrobić dziś! Tzn. chłopakom, bo ja do 16:00 tkwiłam w pracy:) I żeby nie było, że nic nie robię - to a i owszem, robię! Dbam o to, żeby ekipa była najedzona i napojona jak trzeba, ponadto dziś osobiście wybierałam ziemię z podkopu - co nie zostało niestety uwiecznione. Co prawda nie trwało to długo, bo za chwilę zostałam wciągnięta w rozmowę z pewną młodą damą:
Rękawiczki-wampirki na rękach muszą posłużyć za cały dowód na moją pracę! :)
A wracając do zajęć z dziś: po przyjeździe na działkę zobaczyłam taki oto widok:
Sprawcami całego zamieszania byli Ci Trzej: czyli mój Małżonek, i jego bracia, z których jeden jest naszym Sąsiadem:) :
Mój Tata miał ważniejsze sprawy na głowie:) Oto jego dzieło:
A tu mistrz ceremonii przy pracy:
W końcu pojawiła się "sławojka" :)
I jeszcze rzut okiem na całość: