Postępy z dziś niestety niewielkie, ale zawsze "jakieś" Powrócili nasi murarze, ale póki co - tylko dwóch. Jeden "złapał" się za schody, a drugi - zaczął stawiać ściankę kolankową Radkowi skończył się urlop i wrócił do pracy, więc budowy doglądał dziś Tata. Podobno murarze wiele czasu potrzebowali na to, żeby właściwie rozplanować schody. Na murach widać jakieś rysuneczki, które niby nie są skomplikowane, ale... nie bardzo pomagają mi wyobrazić sobie "co i jak"
Póki co jedno wiem na pewno: widać już jak będzie wyglądała wnęka "przyschodowa", w której zapewne stanie kiedyś jakaś komódka
Na stropie stanął bloczek do wciągania materiału:
A nasze pierwsze pustaki poddasza mają się tak
W salonie leżą przygotowane przez Tatę wiązania, które zostaną zabetonowane w filarach tarasowych:
Aha! Zapomniałam Wam powiedzieć, że w naszej kotłowni powstał tymczasowy "kącik wypoczynkowy" W piątek Radek przeniósł tu naszą kozę, ja przytargałam trochę korzeni, potem stanęły krzesła i tak sobie siedzieliśmy wieczorkiem, przytulając się do siebie i grzejąc ciepłem buzującego ognia! Czuję, że takie chwile będziemy pamiętać zawsze!