Pierwszy mebel :D
Oj! Coś czuję, że po dzisiejszym popołudniu jutro moje plecy przypomną mi o swoim istnieniu Najważniejsze jednak jest to, że udało mi się gruntownie posprzątać oba garaże: i blaszak, i ten lapisowy Garaż w domu został wstępnie przygotowany do kładzenia gresu na podłodze - wymiotłam śmieci, pousuwałam to, co dałam radę unieść, pozostały tylko ciężkie rzeczy - to zadanie dla Radka. W blaszaku... no cóż... w blaszaku tylko baby i chłopa było brak! Bajzel na kółkach - coś jak w tekście piosenki Elektrycznych Gitar: przewróciło się - niech leży No i te wszędobylskie myszy i ich mysi zapach - nawet worek z ziemią do kwiatów doniczkowych mi posiekały! Teraz wszytko poukładane, zamiecione - można przejść przez garaż bez obaw, że się człowiek potknie o jakiegoś bubla i zęby straci!
Mąż kafelkuje dalej kotłownię. Jutro skończy ścianę, przy której będzie stał piec - w związku z powyższym - również jutro - jedziemy oglądać naszego "smoka", który będzie dbał o to, żeby nam w Lapisie tyłki do foteli nie przymarzały Ponadto zawarłam z Mężem umowę, ża ja dziś sprzątam na błysk blaszak - a w zamian za ten wyczyn On jedzie ze mną jutro do sklepu z farbami i poświęca mi tyle czasu, ile będę potrzebowała, żeby wybrać właściwy odcień pożądanego koloru! No uwierzcie mi: dla faceta karminowa czerwień, paprykowa czerwień i jarzębinowa czerwień to... CZERWONY po prostu, a granatowy i błękitny - to to i to niebieskie! Testowałam to z Siostrą na naszych Mężach właśnie! Oj! Łatwo nie będzie!
No dobra - tyle o planach na kolejny dzień - teraz czas na fotorelację z dzisiejszego!
Obejrzałam sobie naszą szafeczkę pod umywalkę do łazienki. Stoi sobie - bidulka - na boku w salonie, okitrana w folię i czeka na swój czas Niewiele może widać, ale widać, że front jasny, reszta ciemna, uchwyt relingowy, szuflady oczywiście, cobym głowy do środka pakować nie musiała, żeby znaleźć przysłowiowy wacik na ten przykład
Na razie zamówiliśmy do łazienki jeden mebel - jak już stanie wszystko na swoim miejscu, to będzie można konkretnie powiedzieć, gdzie jaki mebel można jeszcze wstawić.
Dziś pod pędzel poszła nasza sypialnia - pierwsze mazaje robił Radek we własnej osobie - potem przekazał wałek i wiaderko z farbą swojemu Tacie.
No za nic ten mój Małżonek do zdjęć pozować nie chce Ale za to pędzlem macha tak, że aparat nie nadąża!
Malujemy białą farbą wzbogaconą gruntem. Wczoraj, jak przyglądałam się pomalowanym ścianom drugiego pokoju, to wydawało mi się, że są tam góry i doliny Ale dziś, gdy farba wyschła - ściany prezentują się fenomenalnie, a sufit? Sufit to miodzio po prostu! Hmmm... Mam nadzieję, że jak zacznę kolorować, to dalej będzie tak pięknie!