Niespodziewany gość! O innych sprawach też będzie!
W naszym Lapisku nic na razie nowego się nie dzieje - miniony weekend upłynął pod znakiem grillowania. Jak zaczęło się w piątek - tak skończyło w niedzielę. Było baaaardzo miło i - wstyd się przyznać - leniwie To pewnie taka cisza przed burzą związaną z rozpoczęciem prac mających na celu wykończenie domu - mam nadzieję, że nie nas
W niedzielę dostaliśmy pierwszy prezent na nowy dom! Pamiętacie, jak kiedyś pisałam, że jest takie coś, o czym nie chcę napisać, żeby nie zapeszyć, a co bardzo chciałabym mieć we wnęce przy ścianie z cegieł (ściany jeszcze nie ma, ale wkrótce będzie)? Wtedy niestety nie wygrałam aukcji, na której był upragniony przedmiot, ale dziś mogę się pochwalić, że dzięki naszym Przyjaciołom - Ani i Sebastianowi - moje marzenie się spełniło i stałam się dumną właścicielką żeliwnej podstawy od maszyny SINGER!!!
Nogi zostaną poddane małej renowacji, wyposażymy je w dębowy blat i w ten sposób uzyskamy niebanalną ozdobę "z duszą". Kochani! Jeszcze raz serdecznie dziękujemy za cudowny prezent!!! :*
To nie jedyna niespodzianka jaka nas spotkała! Wiecie, kto odwiedził nas w niedzielę wieczorem? Wśród naszych murarzy było dwóch obywateli Ukrainy. I właśnie jeden z nich - Mikołaj - wpadł do nas z wizytą!!! Zwitał się z nami jak ze starymi znajomymi, scałował mnie po rękach, aż mi głupio było! Wyobraźcie sobie, że żeby się z nami zobaczyć szedł na pieszo 5 kilometrów, wcale nie mając pewności, że nas zastanie na działce! Oglądał Lapisa - wyjechał z Polski w grudniu, wiec nie widział Lapisa z dachem pokrytym w całości papą, ścianek na poddaszu, ściany z brzuszkami i całej tej reszty, którą od tamtego czasu udało nam się zrobić! Bardzo, bardzo miło było nam go gościć.
A ze spraw bardziej budowlanych, a mniej towarzyskich to:
- pamiętacie jeszcze schody, w których zakochałam się bez pamięci? No to... firma, na której stronie je znalazłam wyceniła nam je na... 13.000 PLN Bolało, jak cholera, gdy czytałam tę kwotę... Przy pomocy znajomego udało nam się znaleźć ekipę, która obłoży nam schody drewnem dębowym za bardziej przystępne pieniądze. Jedno jest pewne - stanę na rzęsach, a balustradę zrobimy taką, jaką mają schody, które pokazywałam
- szukamy wkładu kominkowego - mamy pierwszy typ, ale o tym kiedy indziej, w osobnym wpisie
- sprawa luksferów wciąż nierozstrzygnięta - jestem skłonna ciągnąć zapałkę albo rzucać monetą, bo oba zestawy bardzo mi się podobają i naprawdę nie wiem, który zamówić
- zdecydowaliśmy z mężem, że na całym dole (lub tylko w salonie, kuchni i wiatrołapie, czyli w "reprezentacyjnej" części naszego domu - dyskusje trwają) położymy gipsy na te nasze nieszczęsne tynki cementowo-wapienne
- szukamy ekipy od ocieplenia i obłożenia płytami k-g poddasza, kogoś, kto postawi nam ścianę z cegły i zrobi obudowę kominka (casting trwa!)
- z niecierpliwością oczekujemy dekarza i ekipy od elewacji
- wybieramy się po parapety wewnętrzne i oglądamy katalogi z drzwiami wewnętrznymi
- chcemy umówić się z meblarzami na pomiar i wycenę mebli kuchennych
Ech... Trochę tego jest, ale... chyba damy radę ogarnąć, nie?