Tak jak obiecałam zamieszczam zdjęcia ścian z tynkiem cementowo-wapiennym. Zdecydowaliśmy się na takie tynki, ze względu na:
• uniwersalność ze względu na możliwości ich stosowania na zewnątrz i wewnątrz budynku,
zarówno w pomieszczeniach suchych, jak i o bardzo wysokiej wilgotności (kuchnie, piwnice,
łazienki, pralnie),
• zwiększona odporność na działanie czynników biologicznych. Ten problem dotyczy pomieszczeń o zwiększonej wilgotności, gdzie można zaobserwować pojawienie się grzybów
pleśniowych. Jest to związane ze stosowaniem w zaprawach tynkarskich materiałów, które zawierają związki przyswajalne przez mikroorganizmy (np. celulozę i jej pochodne). W warunkach podwyższonej wilgotności np. w wyniku stosowania szczelnej stolarki okiennej i drzwiowej, bardzo szybko rozwijają się grzyby pleśniowe. Stosowane w tynkach wypełniacze mineralne mogą być również podatne na atakowanie przez grzyby pleśniowe. Nawet niewielkie ilości materii organicznej /kurz/ może zainicjować rozwój mikroflory. Nieoceniony w walce z tym problemem jest udział wapna w tynku.
• wysoka wytrzymałość mechaniczna na uderzenia pozwala na szerokie zastosowanie tego rodzaju tynku,
• wysoka przyczepność do podłoża,
• paroprzepuszczalność tworząca wymienność pary wodnej w pomieszczeniu,
• samoutwardzanie przez wchodzenie wapna zawartego w tynku w reakcję chemiczną z
dwutlenkiem węgla obecnym w powietrzu w wyniku czego powstaje węglan wapnia, który
korzystnie kształtuje mikrostrukturę powierzchniową i zwiększa trwałość tynkarskich wypraw
cementowo-wapiennych.
• trwałość tynków cementowo-wapiennych i wapiennych szacuje się na minimum 50-80 lat.
Minusem tynków cementowo-wapiennych jest to, że jeśli - tak jak my - zdecydujesz się na wykonanie ręczne, to wiąże się to z dość długim czasem wykonania. U nas tynkarze są już miesiąc i pewnie będą jeszcze drugie tyle. Fakt faktem, że mają do wykonania troszkę poprawek, a to niewątpliwie wydłuża całkowity czas ich pracy. Dobrze, że czuwaliśmy nad tym i w porę udało nam się te babole wychwycić.
No dobrze - to teraz czas na zdjęcia Tak wygląda etap początkowy - sama obrzutka:
Tutaj mamy ścianę po tzw. narzucie:
A tu już po gładzeniu piaskiem kwarcowym:
Zdjęcia tak naprawdę nie dają zupełnego poglądu na strukturę - nie ma to jednak jak zobaczyć "szkiełkiem i okiem", pomacać. Mam nadzieję, że mimo wszystko chociaż trochę pomogłam Ściany nie są zupełnie gładkie, znać na nich fakturę piasku, ale nie jest on zbyt mocno wyczuwalny ani pod ręką, ani wizualnie. Zresztą - tak jak już pisałam - nam takie ściany się podobały i od samego początku nie chcieliśmy, żeby były maksymalnie gładkie. A niech mają ten swój charakterek!