W marcu jak w garncu!
Patrząc przez okno właśnie to tytułowe przysłowie wydało mi się najbardziej adekwatne do krajobrazu, który ukazał się moim oczom po podciągnięciu rolety. Śnieg! Zima najwyraźniej nie chce się z nami rozstać. Nic sobie nie robi z tego, że nie jest już mile widziana, że wszyscy jej złorzeczą, że każdy chce wiosny. Cholercia! A mówiłam: topić Marzannę! W przyszłym roku robię kukłę i lecę nad rzekę! I Wam radzę zrobić to samo - w kupie siła przecież!
Może zima potrzebuje namacalnych dowodów na to, że naprawdę nie jest przez nas lubiana? Może same słowa nie wystarczą? Może ona po prostu... głucha jest???
Wczoraj był u nas rzeczoznawca z banku. Polatał wokół naszej chałupki i po niej, pocykał zdjęcia i obiecał: "Jeszcze dziś napiszę raport dla banku! Posiedzę do północy i wyślę mailem, bo nie chcę zostawiać roboty na weekend! Mam nadzieję, że nie zasnę!" Na to ja poradziłam mu zrobić sobie mocną kawę - najlepiej w litrowym dzbanku. No co? Dobre rady zawsze w cenie!
Przy okazji dowiedzieliśmy się, że facet robi odbiory elektryczne i dysponuje kontaktami do wielu specjalistów budowlano-wykończeniowo-aranżacyjnych. Przyznał się, że jego praca polega na - cytuję: "żerowaniu na bankach". I jakoś tak lżej na sercu się zrobiło, że jest ktoś kto żeruje na bankach - bo do tej pory wydawało mi się, że to banki żerują na nas i na tym łańcuch zależności się kończy. Zdaję sobie sprawę, że to wszystko wliczone jest w cenę kredytu, ale co tam! Trudno!
W tym momencie muszę użyć słowa, które przestałam darzyć sympatią: CZEKAMY! Tym razem na decyzję z banku. Trzymajcie kciuki, żeby bez problemu wypłacili nam kolejną transzę kredytu!
Komentarze