Z ostatniej chwili!
Specjalnie dla Edysi - nowy wpis! Sprawy mają się następująco!
Wczoraj dostaliśmy kontakt do nowego pana elektryka. Namiar dał nam mój brat, który "siedzi" po uszy w remontach i wykończeniówce. Facet sprawdzony i godny polecenia, więc mam nadzieję, że wszystko wypali i współpraca będzie możliwa. Jak się dowiemy wszystkiego, to oczywiście "uprzejmie doniosę". A na razie trzymajcie kciuki, żebyśmy się dogadali! Poprzedni odpadł w przedbiegach, bo w końcu przypomniałam sobie skąd go znam. Pamiętacie, jak u nas w bloku była wymieniana elektryka? No, to właśnie ten pan przy tym pracował! Uwierzcie mi na słowo, że większego sajgonu na oczy nie widziałam. Dobrze, że w końcu go pokojarzyłam, bo moglibyśmy żałować wyboru!
Po drugie, siedzę tu i przeglądam Wasze blogi, a tak naprawdę to powinnam iść z Mężem na obiad! Bo wiecie, gdzie nas wywiało? A w Beskidy! Mąż ma jutro imprezkę firmową, więc korzystając z okazji, że i tak musi jechać, wyskoczyliśmy na cztery dni - zamiast na niecałe dwa! A co tam! Potem, jak wiosna przyjdzie - to już tylko wojaże na działkę i z powrotem nas czekają!
Blogowicę wzięłam ze sobą, z nadzieją, że jej zmiana powietrza nie zaszkodzi! Na szczęście mamy w pokoju telewizor, który skutecznie odwrócił uwagę Radka od:
- mojego blogowania
- uczucia głodu i burczenia w brzuchu
Zajrzę jeszcze wieczorkiem. A tymczasem - trzymajcie się cieplutko!!! :* :* :*