Jak dobrze mieć murarza...
... po drugiej stronie drogi! Jak tylko coś się u nas dzieje - zaraz zagląda i służy dobrą radą! Wczoraj na przykład namawiał Męża na schody drewniane - chociaż w planie są wylewane. Kiedy Mąż wytłumaczył majstrowi, że MUSZĄ być wylewane, bo żona (czyli ja! ) wymyśliła pod nimi miejsce na spiżarkę, to uznał, że to bardzo dobry pomysł i on teraz wszystko rozumie i proponuje, żeby podkopać spiżarkę trochę niżej, tak, żeby schodzić do niej po 2 schodkach - i w ten sposób będziemy mieli coś na kształt małej piwniczki! Powiedział, że aby tak zrobić nie musimy mieć zmiany w planach - mam nadzieję, że wie co mówi - bo mnie się ten pomysł baaaardzo spodobał!
Wieści z placu boju są takie: Teście zbijają blaty na szalunek - część już nawet stoi na swoim miejscu i cierpliwie czeka na dostawę betonu, która - najprawdopodobniej - nastąpi w poniedziałek. Mąż doznał niestety kontuzji stopy - nadepnął na gwóźdź - więc póki co jest lekko "uziemiony" i nie bardzo może dźwigać - pożytkuje zatem energię porządkując bałagan w garażu. Niestety nie mam żadnych aktualnych zdjęć, bo - owszem, aparat ze sobą na działkę oczywiście zabrałam (co jak co - ale to jest mój nieodłączny atrybut) - ale karty pamięci do niego nie wsadziłam! Chyba muszę zainwestować w "Bilobil" na pamięć i koncentrację!