Przy sobocie łatwiej wybrać się na działkę po widnemu. Z tej okazji napstrykałam trochę zdjęć, na których widać więcej niż ciemny majak!
Zaczęliśmy w końcu deskować dach. Gdy przyjechałam na działkę to nasza ekipa montowała ostatnie wiatrówki.

Niestety zabrakło nam trochę deski 

W międzyczasie nakarmiłam swoich Chłopców
Pierwszy raz jedli posiłek w naszek kuchni
Do tej pory zawsze obiad był "pod chmurką", w plenerze. 
Dla tych, którzy chcieli się rozgrzać napaliliśmy w kozie
Pierwszy był oczywiście Radek

Potem Radek z Teściem przenieśli rusztowania na tył domu, wdrapali się na nie i rozpoczęli deskowanie. To efekt ich pracy - gdy wyjeżdżaliśmy z działki deski były już pokryte papą, ale było zbyt ciemno, żeby robić zdjęcia.
Co prawda niedużo, ale od czegoś trzeba zacząć
Jutro ciąg dalszy zmagań - oby tylko śnieg nie prószył!


W tym samym czasie ja i Tata oflisowywaliśmy (nawet nie wiedziałam, że takie słowo istnieje
) deski. Pozostałą na deskach korę (ten ciemny pasek)...
Tata zrywał za pomocą szpachelki...
...żeby dostać się do "żywego" drewna

Tak "potraktowaną" deskę wspólnymi siłami odkładaliśmy na nową kupkę
Z jednej strony Tata: 
Z drugiej strony ja (spokojnie, to czerwone, co wystaje spod kaptura to nie kolor moich włosów, tylko... drugi kaptur
). Tata mówi do mnie tak: "Radek zdjęcie robi, a Ty się cieszysz - zrób zbolałą minę, żeby wszyscy widzieli, że ciężko pracujesz!"
Tylko jak tu się nie cieszyć, skoro tu ciągle coś rośnie!!! 



Radek przywiózł na działkę rolki papy:
A teraz trochę zdjęć więźby oglądanej z poddasza



Na sam koniec - nasza wisienka na torcie - czyli komin

Miejsce łączenia zwykłej cegły z cegłą klinkierową:

Kolorowych snów, Kochani!!! :*
Komentarze