Ustaliliśmy...
... - tzn. ja i Mąż - że należy zacząć działać - i to najlepiej już!
A ponieważ u nas od ustaleń do działania nie trzeba długo czekać - tak i w tym przypadku było podobnie. Od naszej kierowniczki budowy dostaliśmy namiary na geodetę, do którego to niezwłocznie zadzwoniliśmy, żeby się z nim umówić. :) W poniedziałek mamy mu dostarczyć projekt i ostatecznie się "dogadać" w kwestii zasadniczej, czyli "ile za ile"! A pod koniec przyszłego tygodnia na naszej działce zaczną się pomiary i staną "znaczniki" (czy jak to tam się nazywa ;P).
Potem wejdzie kilku chłopa, żeby wykopać fudnament (na czele brygady zstanie mój Małżonek, szpadle w dłoń chwycą też: tata, teść, brat i "szwagry" - w sumie ok. 9 szt.). Zwieńczeniem działań będzie przyjazd "gruchy" i tak oto wylanie fundamentów stanie się faktem dokonanym! :)
Ja oczywiście będę dzielnie to wszystko uwieczniać za pomocą nieocenionego aparatu fotograficznego :)
Ekipa murarzy już czeka w pogotowiu:) Póki co zajęta jest stawianiem dwóch budynków u sąsiada na przeciwko naszej działki, ale do września powinni sie wyrobić. Wtedy to zabiorą swoje "zabawki" i przejdą do nas!
Dziś natomiast jeszcze raz jedziemy do banku, żeby dostarczyć resztę dokumentów. W przyszłym tygodniu dostaniemy pierwszą transzę kredytu!
Jejciu - tyle czekania... Aż mi trudno uwierzyć, że to NAPRAWDĘ już tuż, tuż!